Hotel Sunrise Select Mamlouk Palace Resort & Spa

Kiedy: 07.2009
Gdzie: Egipt, Hurghada
Kategoria: 5 gwiazdek
WWW: Oficjalna strona hotelu
Położenie na mapie: google maps


Pokaż Hotel Sunrise Mamlouk Palace Hurghada na większej mapie


Gdy się jeździ z przyjaciółmi trzeba się liczyć z tym, że potrzebny będzie kompromis co do miejsca wyjazdu. Tym bardziej jak się jeździ razem od jakiegoś czasu i wybory coraz częściej nie są jednogłośne. W tym roku wybraliśmy się na wakacje do Egiptu i po raz drugi w trzy rodziny - 6 osób dorosłych i 7 dzieci. Nie bez wewnętrznych oporów. W końcu to kraj muzułmański, z opowieści wynikało, że niezbyt czysty, co przy dzieciach ma szczególne znaczenie. Ale zaryzykowaliśmy. Nie bez znaczenia była cena (niższa niż w przypadku hotelu w Turcji, w którym byliśmy zeszłego lata). Wybraliśmy jak zwykle pokoje rodzinne w opcji all inclusive.

Przelot
Wylot był w południe, więc nie trzeba było zrywać dzieci z łóżek i z samego rana pędzić na lotnisko. Samolot egipskich linii lotniczych AMC (czarter) nowy, czysty i z miłą obsługą. Sam lot trwał 4h 15min. Póki co wszystko wyglądało dobrze.

Na lotnisku trzeba kupić wizę (my mieliśmy wliczoną w cenę). Kosztuje 15 dolarów od osoby. Słyszałem, że czasami egipscy przedstawiciele biur podróży zbierają wszystkim paszporty i niby załatwiają hurtowo i szybciej, ale to szybciej kosztuje nie 15 a 18 dolarów. Niby nie dużo, ale przy 100 osobach to 300 dolarów, które biorą sobie do kieszeni. Następnie trzeba wypełnić wniosek (w całości - jako miejsce zamieszkania należy podać nazwę hotelu) i włożyć go do każdego z paszportów dokładnie w miejscu gdzie została wklejona wiza. My tak nie zrobiliśmy i mieliśmy pierwsze niesympatyczne starcie z egipskim celnikiem. Po ostatnim pobycie w Turcji wiedzieliśmy co nas spotka po wyjściu z lotniska (żar lejący się z nieba), więc nie było specjalnego zaskoczenia. Nie zaskoczył nas też człowiek, który za zdjęcie walizek z taśmy już wyciągał ręce po bakszysz (pieniądze). Oczywiście zignorowaliśmy go. Samo lotnisko jest przebudowywane i wygląda nieciekawie (więcej o samym lotnisku w dalszej części).

To na co zwróciliśmy uwagę to mnóstwooooo autobusów i busików (same toyoty). Po przeciągnięciu walizek po dziurawych chodnikach i odszukaniu autobusu, który miał nas zawieźć do hotelu, pierwsze zaskoczenie - walizki trzeba sobie samemu włożyć do luku bagażowego i nie można zabrać nic do środka (z bagażu). Na szczęście wszystkie hotele w Hurghadzie są położone 20-30 km od lotniska, więc dojeżdża się dość szybko. Po drodze mogliśmy odczuć przedsmak tego jak wygląda Egipt i Hurghada. Piasek, brud, budowy, brud, pustynia, brud.



Sunrise Select Mamlouk Palace pierwsze wrażenie zrobił na nas bardzo dobre. Daliśmy 10 euro recepcjoniście, żeby umieścił trzy nasze rodziny jak najbliżej siebie. Trochę krygował się, ale pieniądze szybko zniknęły pod ladą. Znów trzeba było wypełnić masę papierów, łącznie z danymi z paszportów, które i tak są dodatkowo kserowane (zastanawialiśmy się więc po jaką cholerę to robimy). Wszystko zajęło z 20-30 min. Kolejna wtopa to brak windy w głównym budynku, dlatego trzeba było taszczyć wózek dla dziecka na dół po schodach.



Pokoje
Hotel jest duży (530 pokoi), złożony z dwóch rzędów kilkunastu dwupiętrowych budynków ciągnących się od budynku głównego aż do plaży. Pomiędzy budynkami znajduje się kompleks basenów + brodzik. Pokoje rodzinne znajdują się w budynku obok lobby (blisko restauracji, w której serwowane są śniadania i kolacje), suity w budynku przy samej plaży (z widokiem na morze, ale za to dość daleko od lobby). Reszta budynków oferuje pokoje dwuosobowe.

Hotel podobno wybudowano w 2006 roku. Zupełnie tego nie widać. Jakość wykończenia jest słaba (odklejające się tapety, odpadające elementy futryn drzwiowych, odpadające relingi prysznicowe, obtłuczone blaty w stolikach). Myślę, że nie jest to efekt intensywnego użytkowania, tylko egipska jakość wykończenia, bo najwyraźniej tak ten hotel wyglądał od początku.



Brak jakichkolwiek usprawnień dla rodzin z dziećmi i osób niepełnosprawnych. Ani w lobby (jak pisałem wcześniej), ani w jedynym budynku w którym są pokoje rodzinne nie ma windy! Trzeba więc zasuwać z dziećmi na rękach lub z wózkiem na drugie piętro (jeśli akurat tam będziecie mieć pokój).



Pokoje rodzinne są duże, przestronne (zasadzie to dwa pokoje połączone korytarzem, w którym znajduje się szafa). Myślę, że całość miała 40-50m2. Umeblowanie bez zastrzeżeń. W pokoju (w cenie) sejf. Dwa telewizory 21'. Wybór polskich programów niewielki (tv polonia i tvp kultura). Dostępnych było kilka kanałów filmowych z filmami w oryginale (angielskim :) i tu leciały dobre i w miarę nowe tytuły. Przy pokojach dwuosobowych należy się wystrzegać budynków po lewej stronie, położonych na zewnątrz (nie od strony basenu). Budowany jest tam inny hotel i czasami nawet w nocy słychać prowadzone prace.



Co do sprzątania pokoi nie mogę mieć większych zastrzeżeń (być może dlatego, że codziennie zostawiałem dolara). Pokoje sprzątają wyłącznie mężczyźni (zresztą cała obsługa to sami mężczyźni)

Piasek, woda, czyli atrakcje dla dzieci ... i nie tylko
Hotel jest położony przy piaszczystej plaży. Na plaży i przy basenach bezpłatne leżaki, szkoła windsurfingu (mieliśmy dwie lekcje po 20 min w cenie). Woda w morzu mało przezroczysta (płytka zatoka, dodatkowo zmącona przez ludzi i pływające motorówki, także zapomnijcie i jakimkolwiek snorkowaniu). Inaczej jest na pełnym morzu, tam woda jest bardzo czysta.



Cały animation team (jak na tak olbrzymi hotel) - był prawie niewidoczny. Ponieważ był fancuskojęzyczny, praktycznie innych dzieci nie było w kids klubie. Plac zabaw otwarty był tylko w ciągu dnia, kiedy upał był niemiłosierny, wieczorem trzeba było przekładać dzieci przez ogrodzenie. Generalnie dzieci siedziały cały czas w brodziku, na plaży lub na zjeżdżalni w sąsiednim hotelu (ten sam właściciel, więc nie ma nawet żadnego ogrodzenia). Jedyna zjeżdżalnia w naszym hotelu otwarta była tylko przez dwie godziny dziennie, a wchodząc do niej (obudowana była imitacją skały) trzeba było wdychać woń moczu niczym na Dworcu Centralnym. Basen i brodzik były sprzątane w taki sposób, że rano przechadzał się człowiek z obsługi zbierając siatką brudy, które pływały po powierzchni wody. Natomiast brudy pływające w wodzie lub piasek na dnie nie był sprzątany wcale. Po południu woda przypominała żur. Przez kilka dni (była chyba jakaś awaria kanalizacji) był niższy poziom wody we wszystkich basenach (w brodziku prawie o połowę) i wtedy dopiero był dramat.



Codziennie wieczorem przy głównym budynku na scenie odbywało się mini disco, z którego nasze dzieci były bardzo zadowolone. Musicman, Czu Czu Ua czy Opa Opa to nasze hity tego lata.

Inne atrakcje
Dostęp do internetu był ale płatny. Można było korzystać z WiFi lub z kilku komputerów umiejscowionych na dwóch metrach kwadratowych w lobby barze.

Różne wycieczki oferują poszczególne biura podróży (w zasadzie pośredniczą w tym), oferta dostępna jest w lobby.
W samym hotelu dostępny jest sklepik ze snackami, napojami (cola itp) i pamiątkami. Poza hotelem dostępne są sklepy np. Centrum Kleopatra, ale generalnie nie ma w nich nic ciekawego. Wszystko co się w nich znajduje jest albo podróbką, albo kiepskiej jakości, albo jedno i drugie. Egipt nie jest miejscem na jakiekolwiek zakupy.

Do "centrum" Hurghady można dojechać taksówką lub busikiem, których jest zatrzęsienie. Nie musisz nawet szukać Środka lokomocji. Po wyjściu z hotelu co kilka sekund podjeżdża samochód lub busik trąbiąc (tu trąbi się na wszystko i wszystkich, więc się nie zdziwcie).

Na lotnisko jedzie się 20 min. Z hotelu widać lądujące (kilkadziesiąt dziennie) samoloty. Nie jest to specjalnie uciążliwe jak nam się wcześniej wydawało, a można zobaczyć dość ciekawe samoloty np. rosyjskiego jumbo jeta linii Trans Aero.

Kobiety
Jeśli jesteś kobietą pamiętaj, że dla Egipcjan jesteś nikim. Możesz obsługę o coś prosić, ale albo zostaniesz zignorowana, albo będziesz czekała tyle, że dasz sobie spokój, albo nagle Egipcjanin zapomni, że zna angielski (mimo, że przed chwilą z tobą rozmawiał w tym języku). Dopiero kiedy to samo powie mężczyzna, odnieść to może jakikolwiek skutek. Jest to kraj o takiej a nie innej religii i kobieta ma tam niewiele do powiedzenia. Przez dwa tygodnie pobytu widziałem może 3-4 rodziny egipskie, które były w tym hotelu (mieszkały tam nie dłużej niż kilka dni). Kobiety chodzą cały czas zakryte od stóp do głów, niezależnie od temperatury panującej na zewnątrz. Dzieci zostawiane są samym sobie (bo jak powiedział jeden kelner - jak dziecko umie samo chodzić to jest samodzielne), ew ze starszym rodzeństwem, które opiekuje się nimi czasami nawet przez cały dzień, podczas gdy rodzice siedzą sobie np na plaży lub w pokoju.

Jedzenie
Tak zwana "zemsta faraona" to nie mit, ale bynajmniej nie wynika ona z innej flory bakteryjnej, tylko z BRUDU. Widząc jak i w jakich warunkach przygotowywane jest jedzenie inaczej być nie może.



Trzy rodziny, 13 osób, wszyscy mieliśmy mniejsze lub większe problemy żołądkowe od 3 dnia pobytu i jeszcze 3 dni po powrocie. Zresztą co tu mówić, skoro w barze na plaży gdzie jest serwowana pizza, frytki itp. widziałem chodzącego karalucha. Drugiego widziałem w restauracji na wolnym powietrzu (2 centymetrowego), przechadzał się na tylko wolno, że zrobiłem mu zdjęcie.
W barze basenowym kelnerzy potrafią wrzucić do zmywarki szklanki, razem z pozostałością drinków (limonkami itp)
Jedzenie jest bardzo mało urozmaicone, a przez brud strach jest jeść cokolwiek surowego (owoce, warzywa). Ja generalnie żywiłem się dwa tygodnie gotowanym lub pieczonym kurczakiem i jajkami.
Notorycznie brak jest też naczyń - talerzy (które każdego dnia i podczas każdego posiłku stoją gdzie indziej - bo po co mają się ludzie przyzwyczajać), szklanek (po które można stać i 10 minut), filiżanek do herbaty (które ludzie podkradają z sąsiednich sal).
Przy stoliku czteroosobowym potrafią być trzy nakrycia i dwa komplety sztućców (nie muszę mówić że złapanie kelnera roznoszącego zastawę graniczy z cudem). Nawet jak ją już przyniesie, to trzeba pilnować żeby postawił więcej niż dwie filiżanki i podał łyżeczki (wygląda na to że w Egipcie herbatę i kawę miesza się palcem albo widelcem)

Generalnie powinniście zapamiętać, że w tym hotelu kelner jest PANEM. Zawsze ma rację, zawsze wie lepiej (np. co zamawiałeś mimo, że przy naszej 13 osobowej grupie NIGDY! nie zapisywali co zamawiamy) i zawsze ma mniejszego lub większego focha i robi łaskę że Cię obsłuży. Wyjątkiem jest lobby bar, gdzie kelnerzy są na jako takim poziomie (zapewne to jedyni którzy skończyli jakiekolwiek szkolenie, a nie zostali przywiezieni do pracy prosto z pustyni).

W hotelu w cenie all inclusive był dostępne dwie restauracje a'la carte - azjatycka i tex mex (dodatkowo jest jeszcze orientalna i włoska ) i za nie daję gwiazdkę. Menu nie jest oszałamiające, ale smaczne i z normalną, miłą!!! obsługą. Choć żeby zrobić rezerwację w meksykańskiej musieliśmy zrobić awanturę, która zakończyła się u generalnego dyrektora hotelu (kelner nie chciał zrobić nam rezerwacji na dwa połączone stoły - bo za dużo miejsca zajmą, a później miał problem z tym, że chcieliśmy zrobić rezerwację na dwa dni do przodu).

Kilka generalnych uwag
W hotelu były wymieszane narodowości - najwięcej jest turystów francuskojęzycznych (Francuzów, Belgów), Polaków, Niemców, Rosjan, Czechów, Węgrów ale w zasadzie żadna nacja nie dominowała.



W lipcu w ciągu dnia w cieniu jest 38 - 45 stopni. Woda w morzu ma 30 stopni, woda w basenach 29 (ale po południu myślę, że miała ponad 30). Cały czas wieje wiatr (jeśli od morza - przynosi ulgę, gdy wieje od pustyni trochę mniejszą). Generalnie powietrze jest bardzo suche, więc nawet te 40 stopni znosi się lepiej niż w naszym klimacie 30 stopni.

Warto zabrać ze sobą lekarstwa na ból brzucha - nifuroxazyd, nospa, węgiel. Pod żadnym pozorem nie pić wody innej niż butelkowana (ja nawet zęby nią płukałem, bo kranówa zwyczajnie śmierdziała)
Ostrożnie jest surowe owoce i warzywa, raczej unikać potraw smażonych (bo często są niedosmażone i mikroby dalej w nich szaleją).

Niestety hotel nie jest godny polecenia. Gdyby nie fatalna obsługa, na resztę rzeczy można by trochę przymknąć oko. Sam hotel oceniam na 3,5 gwiazdki, obsługę na 1 (ta jedynka to za kelnerów w restauracji a'la carte i barmanów w lobby).

Generalnie jeśli szykujesz się na wyjazd typowo wypoczynkowy i rodzinny (bez zwiedzania i nurkowania) .... to źle trafiłeś. Ale przynajmniej może dzięki temu co przeczytałaś/eś lepiej się przygotujesz do wyjazdu i trafisz lepiej niż my.